Spróbujmy sobie wyobrazić, jak trudna była misja Pana Jezusa Chrystusa. Przyszedł On w czasach kiedy ludzie – na przykład Jego rodacy – wierzyli tylko w jednego Boga, albo – jak cudzoziemcy – wierzyli w bardzo wielu bogów. Pan Jezus objawiał prawdę o sobie, że jest Drugą Osobą Jedynego Boga w Trójcy Świętej. Wtedy ci, którzy wierzyli w wielu bogów nie przejmowali się nauczaniem Pana Jezusa: ot, do całej setki bogów dołącza jakiś kolejny – nie ma problemu. Natomiast Izraelici też nie mogli pojąc, jak to możliwe, by jedyny Bóg miał Syna, który również jest Bogiem. Woleli raczej uważać Pana Jezusa za któregoś z proroków, który zmartwychwstał i dzięki temu czyni cuda. Jak widać i u jednych i u drugich Pan Jezus był źle rozumiany i był to poważny problem.

         W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus staje w Cezarei Filipowej – mieście, w którym było wiele świątyń poświęconych pogańskim bogom. Stojąc między tymi świątyniami, w których każdy wyobrażał sobie swojego własnego boga jak sam tylko chciał, Pan Jezus zadał pytanie, które brzmi echem aż do naszych czasów: „Za kogo ludzie uważają Boga?” Innymi słowy: „Jak ludzie pojmują Boga? Jak sobie Go wyobrażają? Kim jest dzisiaj Bóg dla ludzi?” Odpowiedzi na to pytanie, które pojawiały się w czasach Pana Jezusa były różne. Ludzie uważali Go za Jana Chrzciciela, za Eliasza, Jeremiasza, czy innego proroka. Niedługo potem apostołów Pawła i Barnabę uznano za bożków Zeusa i Hermesa, traktując tym samym Pana Jezusa jako wcielenie jakiegoś „nieznanego boga” z Olimpu. Te odpowiedzi wcale nie napełniały Pana Jezusa radością. Wręcz przeciwnie, Pan Jezus zdecydowanie oddzielał ludzi „źle wierzących” od tych „dobrze wierzących”. W ustach Pana Jezusa byli „oni”, czyli ludzie źle wierzący oraz „wy”, czyli apostołowie i uczniowie, którzy uważali Pana Jezusa za Mesjasza – Syna Boga Żywego. Dla Pana Jezusa nie było ludzi niewierzących i wierzących. Zbawiciel bardzo dobitnie podkreślał podział na wierzących dobrze i wierzących źle. Szymon Piotr wyznał dzisiaj w imieniu wszystkich uczniów: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga Żywego!”. To znaczy, że każdy, kto jest „dobrze wierzącym” jest uczniem Chrystusa, natomiast „źle wierzący” uczniami być nie mogą.

         W opowiadaniu o Sądzie Bożym, które Pan Jezus w innym miejscu przedstawił uczniom, występował ten sam podział, tylko że wyróżnione dwie grupy nazywały się już „błogosławieni” i „przeklęci”. Pan Jezus powiedział dzisiaj do Szymona Piotra: „Błogosławiony jesteś Szymonie, bo ciało i krew nie objawiły Ci tego, ale Ojciec Mój niebieski”. „Błogosławionym” jest ten, który „dobrze wierzy”, a ten, który „źle wierzy” jest „przeklętym”.

         W dzisiejszych czasach wiele osób otwarcie przyznaj się do ateizmu i braku wiary w Boga. Wciąż jednak jest bardzo dużo takich ludzi, którzy deklarują się jako wierzący, choć nie czują się związani z żadnym konkretnym kościołem czy parafią. Mało kto z wierzących zdaje sobie sprawę z tego, że można być dobrze wierzącym lub źle wierzącym. Mało kto z wierzących zadaje sobie w ogóle pytanie o to, czy jestem dobrze wierzący, czy źle wierzący? A w konsekwencji: Czy będę błogosławiony, czy przeklęty; zbawiony czy zatracony?

         Dobrze wierzącym jestem wtedy, kiedy wyznaję, że Jezus Chrystus jest Mesjaszem, Synem Boga Żywego. A co to konkretnie znaczy?

         Po pierwsze Bóg jest Mesjaszem. Mesjasz to znaczy „Namaszczony”, czyli przeznaczony do specjalnego zadania. Znaczy to, że w ramach wiary są do wypełnienia zadania. Wiara bez zadań do wykonania, wiara, która nie staje w poprzek życiu lekkiemu, łatwemu i przyjemnemu jest złą wiarą. Wiara bez zadań jest wiarą, która nie prowadzi człowieka do bycia błogosławionym, a wręcz przeciwnie. Kiedy ostatnio, jako wierzący, zrobiłeś, zrobiłaś coś wbrew sobie tylko dlatego, że domagała się tego wiara?

         Po drugie Bóg posłał swojego Syna na świat. To znaczy, że Bóg nie jest odcięty od świata, ale chce nawiązać kontakt i dialog z człowiekiem. Taki dialog, domaga się od człowieka odpowiedzi. Wiara bez kontaktu z Bogiem; kontaktu który polega na poznawaniu Boga, modlitewnym skupieniu, nawiedzaniu Go tam, gdzie mieszka, wznoszeniu swoich myśli ponad sprawy tego świata; taka wiara to zła wiara. Ona nie sprowadza błogosławieństwa lecz przeciwnie.

         Wreszcie po trzecie Bóg jest Bogiem żywym. To nie jest jakaś idea, którą się wyznaje, ani postać historyczna, która żyła kiedyś, przed wiekami. Bóg żywy to Bóg wrażliwy, który cieszy się lub smuci, który odczuwa miłość, ale i ból w zależności od zachowania wierzących. Zatem wiara bez świadomości, że moje uczynki mogą urazić lub zadać ból żywemu Bogu jest wiarą złą. Zła wiara nie sprowadza błogosławieństwa. Zła wiara wciąż bazuje na tym co cielesne, a nie na Duchu Bożym. Zła wiara to wiara bez moralności.

         Dobra wiara to wiara, która wymaga, to wiara, w której człowiek kontaktuje się ze swoim Bogiem i żyje tak, żeby nie ranić żywego Boga. To nie ateiści ukrzyżowali Pana Jezusa a potem biczowali i kamienowali apostołów. Wszystko to zrobili ludzie źle wierzący. Jak wielu takich mamy i dzisiaj?

Ks. B. Krzos

logo

caritas

Liturgia na dziś

Copyright © 2024 Parafia Św. Józefa w Sandomierzu. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Joomla! jest wolnym oprogramowaniem wydanym na warunkach GNU Powszechnej Licencji Publicznej.
Our website is protected by DMC Firewall!