Kochani

          Dzisiejsza Ewangelia uczy nas wielkiej prawdy o przebaczeniu. W Ewangelicznej przypowieści opowiedzianej przez Pana Jezusa występuje pewien możny Człowiek, który ma dłużnika. Dłużnik jest mu winien dziesięć tysięcy talentów. Jest to niewyobrażalny majątek. Talent był jednostką wagi i w zależności od regionu mógł być odpowiednikiem od kilkunastu do dwudziestu kilku kilogramów. Zatem jeden talent złota byłby wart tyle, co przynajmniej kilkanaście kilogramów tego kruszcu. Przy dzisiejszych cenach złota jeden talent byłby wart ponad pięć milionów złotych. Jeden talent to ponad pięć milionów złotych, a dłużnik by winien dziesięć tysięcy talentów. Takimi sumami pojedynczy człowiek w ogóle nie operuje, bo kto byłby w stanie tyle pożyczyć? Sumę tę należy traktować symbolicznie. Jeden talent byłby dorobkiem całego życia człowieka. Być winnym jeden talent znaczy tyle, co być winnym całe swoje życie. W Biblii grzech śmiertelny był stawiany na równi z utratą życia: „zapłatą za grzech jest śmierć”. Dłużnik z przypowieści był więc winien Panu swoje życie po wielokroć. Symbolizuje więc on tutaj wielkiego grzesznika. Nie koniecznie chodzi tu o zbrodniarza na skalę ludzkości, który ma na rękach krew tysięcy ludzi. Może to być po prostu człowiek, który lekkomyślnie popełnił w życiu wiele grzechów śmiertelnych. Grzechy ciężkie mają przecież duży – że się tak wyrażę – zakres rażenia. Dla przykładu doprowadzenie do śmierci bliźniego skutkuje nie tylko brakiem jednego człowieka, ale pustym miejscem w życiu wielu ludzi. Skutkuje też wielkim brakiem dobra, które ofiara miała wykonać, ale już nigdy nie wykona. A co można powiedzieć w przypadku, kiedy człowiekowi w ogóle nie pozwolono się urodzić? Ile dobra zaplanował Pan Bóg dla każdego człowieka i dla ludzi, którym ewentualnie on sam przekaże życie. Od takich rozważań może rozboleć głowa, ale chodzi o to, żeby sobie uświadomić skalę grzechów ciężkich i ich szkodliwość. Wtedy dopiero zrozumiemy wielkość długu ewangelicznego dłużnika wobec jego Dobrego Pana, który tutaj symbolizuje nam Boga.

          Dalszy fragment Ewangelii może być rozumiany dwojako. Może być tak, że dłużnik nie ma z czego oddać należności, ale zarzeka się przed Panem, że odda, tylko trzeba dać mu trochę czasu. Tak niestety czasem bywa. Człowiekowi wydaje się, że sam z siebie może naprawić wszystkie swoje grzechy, a kiedy odmówi kilka różańców w ramach pokuty to wyrówna rachunki z samym Bogiem. Ewangelia pokazuje, żeby nie przyjmować takiej naiwnej postawy. Należy pogodzić się z tym, że pokuta i zadośćuczynienie są zawsze symboliczne, a i tak sam Pan Bóg lituje się nad nami i nie tylko odracza dług na czas po śmierci i pokutę w czyśćcu, ale potrafi zupełnie go darować.

          Druga możliwość rozumienia Ewangelii jest taka, że dłużnik ma na tyle majątku, żeby wyrównać dług i dlatego Pan początkowo chce sprzedać go z całym mieniem, żeby dług odzyskać. Jednak dłużnik udaje przed Panem biednego i prosi o litość, a Pan mimo takiej postawy i tak daruje mu dług.

          Czy pójdziemy za jednym czy za drugim rozumieniem nauczymy się wiele o Bożym Miłosierdziu i przebaczeniu. Bóg w udzielaniu przebaczenia nie jest sprawiedliwy lecz wręcz przesadnie hojny. Nie tylko daje szansę na spłatę, ale łaskawie anuluje wszystko, choć grzesznik zmarnował tak wiele z Bożego majątku powierzonego mu w zarząd, jak mówi choćby słynna Przypowieść o Talentach. Ponadto Bóg udziela przebaczenia nawet wtedy, kiedy żal i skrucha nie są zupełnie doskonałe, ale naznaczone ludzką słabością. Miłosierdzie Boga wylane w tak wielkiej obfitości stawia tylko jeden warunek: konieczne jest przebaczenie bliźnim.

          Ewangeliczny dłużnik miał z kolei swojego dłużnika, który był mu winien sto denarów. Była to suma równa stu dniówkom, a więc możliwa do oddania lub odpracowania, ale trudna – trudno byłoby pracować dla kogoś za darmo sto kolejnych dni. Wymagała więc odrobiny litości, cierpliwości, rozłożenia długu na raty czy dania możliwości jego odpracowania. Wierzycielowi zabrakło jednak nawet iskierki litości, choć sam przed chwilą był tak dobrze potraktowany. Ludzka pamięć jest krótka i zawodna. Nie potrafimy przelewać naszej wdzięczności. Jeśli otrzymamy jakąś łaskę lub błogosławieństwo cieszymy się i daj Boże (choć nie zawsze) dziękujemy Bogu. Nie przyjdzie nam jednak do głowy, że Pan Bóg może swoimi łaskami i darami wynagradzać nam za różne krzywdy i grzechy, które przeciw nam zaciągnęli bliźni, a których sami nie są w stanie wyrównać. Bywa, ze winowajca nie potrafi lub nie wie jak wynagrodzić poszkodowanemu za grzechy. Wtedy modli się za niego do Boga i Bóg wynagradza sam swoimi łaskami i błogosławieństwem. Weźmy pod uwagę to, że takie niespodziewane i niczym nie zasłużone dary od Pana Boga mogą być nasza rekompensatą za doznane od bliźnich krzywdy i zachęcać nas do darowania ich bliźnim.

Nie zachowujmy się jak Ewangeliczny dłużnik, który chętnie przyjął niczym niezasłużona łaskę i darowanie długu, ale był tak zaślepiony, że chwile potem nie chciał darować długu bliźniemu.

logo

caritas

Liturgia na dziś

Copyright © 2024 Parafia Św. Józefa w Sandomierzu. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Joomla! jest wolnym oprogramowaniem wydanym na warunkach GNU Powszechnej Licencji Publicznej.
Our website is protected by DMC Firewall!