Kochani

W dzisiejszej Ewangelii słyszymy słynne słowa Pana Jezusa: „Oddajcie Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga”. Są to słowa, które stały się jednym z fundamentów Katolickiej Nauki Społecznej, czyli nauki o tym, jak powinno wyglądać właściwe zaangażowanie wierzących w sprawy tego świata, zwłaszcza we władzę i w politykę. O dziwo na zasadę „Bogu co Boskie cesarzowi co cesarskie” powołują się wszyscy: i ci, którzy przyznają się do wiary i widzą dla niej miejsce w świecie i ci, którzy jawnie odrzucają wiarę i chcą ją sprowadzić do sfery czysto prywatnej. Nawet powojenni komuniści polscy, którzy prześladowali bł. Kardynała Wyszyńskiego też w swoich prześladowaniach powoływali się na tę zasadę i na koniczny rozdział Kościoła od państwa. Skoro ludzie wszystkich poglądów powołują się na zasadę Ewangelii, jedni – by promować religię a inni – by ją zwalczać, to można wyciągnąć wniosek, że zasada ta jest źle rozumiana, przynajmniej przez niektórych. Jak więc ją dobrze rozumieć? Odpowiedź daje dzisiejsza Liturgia Słowa.

W I czytaniu słyszymy pochwałę dla perskiego króla Cyrusa. Możemy zapytać skąd się ona wzięła? Otóż kiedy Izraelici odstąpili od wiary w prawdziwego i jedynego Boga zaczęli mieć problemy z ościennymi narodami. Za czasów kolejnych królów-odstępców ich kraj coraz bardziej się kurczył i stawał się coraz słabszy. To jednak ni pomagało i Izraelici dalej szukali ratunku u obcych bogów, zamiast zwrócić się do swojego Boga i Pana. Wtedy przyszła na Naród Wybrany największa klęska – niewola babilońska. Izraelici, a ściślej – Judejczycy, zostali wygnani ze swoich miast i nie mogli tam wracać. Musieli mieszkać i pracować w obcej ziemi, bo Jerozolima i Świątynia leżały w gruzach i nikt nie mógł ich odbudować. Bóg nie przestał jednak kochać swojego Ludu, nawet jeśli nałożył na niego pokutę i karę. Kiedy Babilończycy zaczęli źle się obchodzić z Ludem Bożym, Pan Bóg wydał wyrok na Babilon. Wtedy to babiloński król Baltazar zobaczył dłoń piszącą na ścianie w głównej sali pałacu. Prorok Daniel odczytał treść wyroku: „Zważono cię, okazałeś się zbyt lekki i zostaniesz złamany”. Rzeczywiście, niedługo potem mocarstwo babilońskie upadło i zostało podbite przez Persów. Właśnie perski król Cyrus okazał się władcą bardzo łaskawym i łagodnym. Ogłosił powszechną amnestię w tzw. Edykcie Cyrusa i pozwolił Izraelitom na powrót do ich kraju oraz na odbudowę Jerozolimy i Świątyni. Izraelici uzyskali pokój i względną niepodległość. Króla Cyrusa okrzyknięto „zbawcą narodu” albo „wysłannikiem Pana”, mimo, że przynależał on do innej wiary. Słowo Boże pokazuje, że nawet władca-innowierca jest narzędziem w ręku Boga i przez niego może spełniać się wola Boża. Przecież „do Pana należy ziemia i wszystko, co ją napełnia: świat i jego mieszkańcy”. Obcy władca, którym posłużył się Bóg, sprowadził wielkie dobro na Izraela i po prostu trzeba mu to sprawiedliwie oddać.

W czasie, kiedy nauczał Pan Jezus Izraelici żyli w podobnej sytuacji: mieli stolicę, świątynię, własne lokalne władze i własne prawa. Żyli we względnej niepodległości, a byli tylko zależni od Rzymu. Od razu w kraju pojawiły się dwa stronnictwa. Jedni uważali, że można i trzeba porozumiewać się z Rzymianami i żyć w symbiozie z nimi, bo oni mimo wszystko przynoszą jakiś pożytek, a drudzy uważali, że nie można z Rzymianami współpracować w niczym. Przedstawiciele obu tych grup byli w gronie słuchaczy Pana Jezusa. Faryzeusze pytając o sprawę podatków chcieli więc postawić Pana w sytuacji konfliktowej: jeśli powie, że trzeba płacić rzymskie podatki, to na razi się jednym jakli powie, że nie trzeba, to narazi się drugim. Pan Jezus jednak zrobił coś zupełnie innego: wygłosił piękną katechezę. Kiedy podano Mu monetę podatkową wskazał na cesarski obraz i napisane słowo, które oznaczają cesarską własność. Zapewne wtedy wzrok Chrystusa wyrażał kolejne pytanie: czyj obraz i czyje słowo są wypisane w sercu człowieka? Każdy ze słuchaczy znał Pismo Święte i wiedział, że człowiek nosi w sobie, w swojej duszy obraz i podobieństwo Boga. Wiedział też, że w duszy każdego i każdej z nas Bóg zapisał swoje słowo, które do nas wypowiedział: słowo miłości i zaproszenia do współpracy. W takim razie błąd tkwił już w samym faryzejskim pytaniu. Nie trzeba było troszczyć się i pytać o własność Cezara – on sam tego dopilnuje za pomocą swojego wojska. Tu trzeba zatroszczyć się i zapytać o własność Boga, o to, czy oddajemy Mu z naszego życia to, co należy do Niego. Czy oddajemy Bogu sprawy naszych dusz, w których mamy odciśnięty Boży obraz i wypisane Boże Słowo? Z tym „podatkiem” ludzie zalegają Panu Bogu coraz bardziej i to od dawna.

Św. Kardynał Newman pisał, że w sprawach wiary nie ma „ziemi niczyjej”. Wszystkie sprawy, które nie są przepełnione Bogiem zabiera od razu zły duch tego świata: nie ma tu strefy obojętnej. Ograbienie człowieka z jego spraw duchowych, które domagają się Boga, ograbienie człowieka z jego religii, która domaga się wyrazu oznacza nie zostawienia tych spraw obojętnymi, albo do prywatnego rozstrzygnięcia, ale oznacza ich zagrabienie przez złego ducha. To dlatego bł. Kardynał Wyszyński wołał: „Non possumus!” To znaczy: „Nie możemy” pozwolić na to, by „cezar” zajął miejsce należne Bogu.

logo

caritas

Liturgia na dziś

Copyright © 2024 Parafia Św. Józefa w Sandomierzu. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Joomla! jest wolnym oprogramowaniem wydanym na warunkach GNU Powszechnej Licencji Publicznej.
DMC Firewall is developed by Dean Marshall Consultancy Ltd