Kochani

Obchodzimy rocznicę poświęcenia kościoła. Jest to uroczystość symboliczna, ponieważ obchodzi się ją w bardzo wielu kościołach właśnie w ostatnią niedzielę października, bez względu na faktyczną datę poświęcenia kościoła. W dzisiejszych czasach ludzie jeszcze przychodzący do kościoła powinni zadać sobie pytanie, czy kościół jako widzialny budynek, który trzeba ogrzać i oświecić, za który trzeba zapłacić podatek i go remontować pasuje do wiary, która jest sprawą ducha i zajmuje się rzeczami duchowymi?

W Starym Testamencie to właśnie poganie mieli swoje święte miejsca, w których – jak wierzyli – mieszkały bóstwa. Gdzie były sanktuaria tam byli bogowie. Byli więc bogowie Babilonu, Niniwy, Luksoru, Karnaku, Koryntu i Efezu. Tymczasem prawdziwy Bóg, kiedy przedstawiał się Mojżeszowi, powiedział: „Ja jestem Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba”. Bóg najwyższy nie jest Bogiem jakiegoś konkretnego miejsca, bo „do Pana należy cała ziemia i wszystko, co ją napełnia”. Bóg jest Bogiem ludzi, jest wszędzie tam, gdzie są Jego wyznawcy, albo raczej: to Jego wyznawcy mogą się do niego zwrócić wszędzie, gdzie tylko są, bo On jest „Bogiem bliskim” ich sercom. Kiedy więc Lud Wybrany wędrował przez pustynię, Arka Przymierza, czyli najświętszy Przybytek Boga, była przenoszona i stawiana w namiocie spotkania, w namiocie, który zawsze można było złożyć i zabrać razem z ludźmi. Bóg dał jednak Izraelowi Ziemię Obiecaną i tam osadził swój Lud. W ogóle, kiedy Pan Bóg stworzył człowieka, kazał mu napełniać całą ziemię i czynić ją sobie poddaną, to znaczy zachęcił do tego, żeby człowiek wiązał się z miejscem, w którym mieszka. Nawet psychologicznie ważne jest dla człowieka, aby miał swoje miejsce, miejsce, gdzie zawsze może wrócić, miejsce, które może nazwać domem. Choć lubimy podróżować i przemieszczać się i mamy do tego prawo, to jednak zależy nam na tym, żeby mieć swój dom na tym świecie. Skoro miły dla człowieka jest związek z miejscem, tą samą drogą postępuje Bóg: chce zamieszkać tam, gdzie są ludzie. To nie osiedla buduje się wokół kościołów, ale kościoły w miastach, wioskach i osiedlach. Świątynia zbudowana wspaniale przez Salomona w Jerozolimie była znakiem tego, że Lud Wybrany osiadł na swoim miejscu. Służyła jako miejsce szczególnie upatrzone przez Boga, zupełnie tak, jakby Bóg chciał upodobnić się do człowieka.

Kiedy Pan Jezus przychodzi na świat, Ewangelia ogłasza, że Słowo stało się Ciałem i zamieszkało – dosłownie: rozbiło namiot między nami. Bóg chciał zamieszkać wśród nas, bo jak mówi Słowo Boże, od początku znajdował radość przy synach ludzkich. Sam Bóg nie potrzebuje domu, zresztą, żaden ziemski dom Boga by nie pomieścił. Ewangelia mówi wyraźnie: lisy maja nory a ptaki powietrznie gniazda, ale Syn Boży nie ma miejsca, gdzie mógłby głowę skłonić. Ale Pan Bóg tak kocha i fascynuje się człowiekiem, że chce dzielić z nim zacisze domostwa, chce zamieszkać przy nas, z nami i dla nas.

Wielu teologów zadaje sobie pytanie po co Pan Jezus przyszedł na ziemię? Odpowiadać można różnie: przyszedł, aby czynić dobro, aby nas zbawić, aby nauczać, aby za nas umrzeć i dla nas zmartwychwstać. Rzeczywiście, misja Chrystusa na ziemi się zaczęła, ale się nie skończyła wraz z Jego zmartwychwstaniem. Kiedy Pan Jezus zadawał uczniów pytanie zapisane w dzisiejszej Ewangelii: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?” był już wtedy usunięty z synagogi, tak jakby wyklęty przez Żydów za to, co głosił i czynił. Z tego powodu Pan Jezus mówi o budowie czegoś nowego: budowie Kościoła na skale św. Piotra. Pan Jezus nie zostawia nam jakiejś duchowej spuścizny, którą można wspominać z łezką, ale chce zająć miejsce w świecie na trwałe, chce zbudować wspólnotę, którą będzie można zobaczyć, usłyszeć, policzyć i która będzie oddziaływała w świecie, przez jednych lubiana, a przez innych znienawidzona. Mówi też o kluczach, które automatycznie przywołują jakieś drzwi. Do Kościoła można wejść i można niestety także z niego wyjść. Można się w nim schronić, można drzwi otworzyć na oścież albo je zamknąć, żeby uchronić się od napastnika.

Pierwsi uczniowie gromadzą się w Wieczerniku, potem w innych domach i salach w różnych miastach. Kiedy zakazuje się im zgromadzeń, zbierają się na cmentarzach w prywatnych katakumbach, na grobach męczenników. Kiedy mogą już spokojnie działać publicznie nie przejmują pogańskich świątyń, tylko bazyliki czyli budowle przeznaczone na zgromadzenia, zaczynając od Rzymu i innych większych miast. W mniejszych miejscowościach budują mniejsze kościoły. Im dalej rozprzestrzenia się chrześcijaństwo tym bardziej różnorodnie wyglądają te święte miejsca. Na północy przypominają baszty i zamki, na południu chaty pokryte słomą. Nawet dzisiaj, kiedy wielkie kościoły zachodniej Europy stają się coraz bardziej puste i niemożliwe do utrzymania przez maleńkie wspólnoty, katolicy gromadzą się w małych salkach i kaplicach, ale zawsze mają miejsce, w którym zanoszą modlitwy, zostają wysłuchani, uzyskują przebaczenie, głoszą i słuchają Słowa Bożego i sprawują Mszę św. oraz inne sakramenty. Kościoły na stałe wpisały się w nasz krajobraz i one zawsze będą, mniejsze lub większe, mniej lub bardziej widoczne. Starajmy się, żeby stać się domownikami Boga, który zagościł wśród nas.

logo

caritas

Liturgia na dziś

Copyright © 2024 Parafia Św. Józefa w Sandomierzu. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Joomla! jest wolnym oprogramowaniem wydanym na warunkach GNU Powszechnej Licencji Publicznej.
Our website is protected by DMC Firewall!