Kochani

          W dzisiejszych czytaniach i Ewangelii najpierw Pan Bóg a potem Jezus krytykuje faryzeuszy. Jak wiemy Faryzeusze byli stronnictwem religijnym w czasach starożytnego Izraela. Nazwa ta jednak oznacza człowieka, który udaje świętego, a w rzeczywistości bardzo łatwo popełnia zło dla własnej korzyści. Faryzeusz to synonim człowieka podstępnego i obłudnego. Niestety, o postawę faryzeusza łatwo jest w dziedzinie religii. Tak właśnie było w słowach proroka Malachiasza, w których Pan Bóg wprost oskarża kapłanów żydowskich, że sprzeciwili się swojemu dziedzictwu i swoim zadaniom, zerwali swoje przymierze z Bogiem i przez to nie cieszą się należytym szacunkiem wśród ludzi. W podobnym duchu oskarża współczesnych sobie kapłanów Pan Jezus, który mówi, że zasiedli oni na katedrze Mojżesza i wykorzystują swoją pozycję dla własnych zysków i benefitów.

          Słowa z dzisiejszej liturgii bywają źle rozumiane i stają się popularne jako „woda na młyn” wszelkiej maści antyklerykałów, ateistów i ludzi, którzy porzucają religię. Łatwo jest powiedzieć, że przecież sam Pan Jezus piętnuje oszustwa kapłanów, a ci to współcześni faryzeusze, którzy mówią piękne słowa, a po kryjomu sami grzeszą. Łatwo jest w świetle dzisiejszego Słowa Bożego przyjąć postawę zgorszonego sprawiedliwego, który ostentacyjnie opuszcza taką religię. We własnym mniemaniu człowiek jawnie niewierny czy niereligijny jest lepszy od tych, którzy tylko religijnych i wiernych udają, bo ten przynajmniej jest uczciwy i nikogo nie oszukuje. Spróbujmy naświetlić błędy tej popularnej argumentacji, którą od lat uderza się w Kościół i religię.

          Krytyka upadłych kapłanów i faryzeuszy, jaką kieruje do nich Chrystus Pan przypomina trochę krytykę zacofanej medycyny, jaką wyśmiał Molier w komedii „Chory z urojenia”. W tej sztuce do bogatego człowieka przychodzą różni szarlatani podający się za uczonych lekarzy. Wmawiają bohaterowi rozmaite choroby i „leczą” je za pomocą lewatywy i puszczania krwi, a potem każą sobie za to słono płacić. Znawcy literatury mówią, że Molier nie wyśmiewa w ten sposób medycyny jako takiej, ale jedynie jej karykaturę, jaką wytwarzają chciwi nieudacznicy. Podobnie i Chrystus Pan – jeśli krytykuje postawę kapłanów i faryzeuszy, to czyni to z pozycji głębokiej i prawdziwej wiary. Pan Jezus nie krytykuje stanu kapłańskiego czy religii w ogóle, więcej: zachęca do posłuszeństwa nawet złym pasterzom. Krytykuje tylko wykorzystywanie religii i kapłaństwa przez karierowiczów i małodusznych ludzi, którzy w ten sposób chcą mieć łatwe życie i dostać się na piedestał.

          Sołżenicyn w swoim arcydziele „Archipelag Gułag” opisuje w ten sposób funkcjonariuszy radzieckiego NKWD. Otóż w Związku Radzieckim, zwłaszcza podczas wojny, wszystkim żyło się biednie i ciężko. Żołnierze w każdej chwili mogli zginąć na froncie, a pracownicy przymierali głodem produkując uzbrojenie. Wtedy kilkaset tysięcy ludzi w szeregach służb specjalnych, bezpiecznie na tyłach opływało we wszelkie dostatki, bo przecież oni w świetle propagandy wypełniali rolę ważniejszą niż robotnicy i chłopi, ba nawet ważniejszą niż żołnierze z frontu, bo tamci mieli jawnego wroga, a ci ze służb walczyli ze „szpiegami” czyli z wrogiem ukrytym. W ten sposób bez narażania życia, zawsze w dostatku chodzili w glorii bohaterów raz po raz łapiąc niewinnych ludzi i zmuszając ich w zeznaniach do przyznania się do szpiegostwa. Nie dziwi nas fakt, że w szeregi takich tajnych służb wstępowali ludzie godni pogardy, chytrzy i tchórzliwi.

          Być może były czasy i miejsca, w których taki łatwy los mieli ludzie związani z religią. Doświadczali powszechnego szacunku, żyli w miarę w dostatku, nigdy nie musieli mierzyć się z prześladowaniami i wrogami, a w dodatku mogli szczycić się chwałą już za życia, bo przecież „oddali swoje życie” Bogu. Nie dziwmy się, że takie warunki mogły przyciągać ludzi cynicznych i dwulicowych. Dzisiaj jest jednak inaczej. Dzisiaj można łatwo i szybko zarobić w świecie, można szybko zdobyć sławę, a ci, którzy służą Bogu mogą liczyć na trudności i oczernianie. Tymczasem krytyka nie ustaje.

          Benedykt XVI zauważył jeszcze jedną prawidłowość. Współcześnie mamy do czynienia z nowym rodzajem pogaństwa i niewiary. Jest to pogaństwo i niewiara nie taka, jaka była przed pojawianiem się prawdziwej religii, ale takie pogaństwo i taka niewiara, która wyrasta na gruzach religii. To znaczy „uczy się” od religii i staje się jej wypaczeniem i karykaturą. Niewierzący i ateiści mają dzisiaj swoich „duszpasterzy”, swoich „biskupów”, którzy ich nauczają. Mają swoje „obrzędy” i swoje „przykazania”. To jest prawdziwy, współczesny klan faryzeuszy, który udaje religię, bo ma wszystkie jej mechanizmy i sprawdzone w religii sposoby działania, a religią nie jest.

Współcześni idole i nauczyciele ludzi, współcześni „bohaterowie” z mediów, ci, którzy chcą być wzorami do naśladowania dla młodzieży – ci to dopiero mają wiele za uszami. Ci, którzy chcą być sławni na współczesnych rynkach, czyli w mediach, oni dopiero dźwigają wielkie ciężary win na sumieniu i chcą te winy składać na barki małej garstki prawdziwych wiernych, którzy jeszcze zostali na tym świecie. Pocieszajmy się myślą, że Pan Jezus swoi po stronie prawdziwej wiary i prawdziwej religii.

logo

caritas

Liturgia na dziś

Copyright © 2024 Parafia Św. Józefa w Sandomierzu. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Joomla! jest wolnym oprogramowaniem wydanym na warunkach GNU Powszechnej Licencji Publicznej.
Our website is protected by DMC Firewall!